Na nowego Doktora czekałem dobre parę miesięcy (w sumie, tak jak reszta całego fandomu). Po dość smutnym i emocjonującym zakończeniu kariery Matta Smitha, czyli jedenastego wcielenia, byłem jeszcze bardziej ciekaw do czego posuną się twórcy. Czy mogli uczynić Władcę Czasu jeszcze bardziej charyzmatycznym i dziwacznym niż Tennant i Smith (mówię oczywiście tylko o nowych seriach)? Póki co nie mam zdania, bo wiadomo, pierwsze odcinki to i on sam trochę nie wie gdzie jest, płacze, że nie jest rudy, że jest stary, ma fajną wątrobę i takie tam. I tak też było tym razem, ale po kolei.
|
Nowy Doktor (czyli Capaldi) i stara Clara (czyli Jenna Coleman). |
|
|
Realia odcinka - wiktoriański Londyn. Moja dziewczyna twierdzi, że ma już dość tej tematyki w tym serialu, w sumie to mogę się podpiąć pod tę opinię. Ale okej, pomijamy ten wspaniały fakt, bo oto w tymże Londynie materializuje się wielki T-Rex. Chwilę potem materializuje się TARDIS, a właściwie to zostaje wypluta przez dinusia z przykrótkimi rączkami. Ze środka wylatuje całkiem nowy i całkiem zmarszczony Capaldi w roli dwunastego wcielenia, i wciąż piękna i nieskazitelna Jenna Coleman w roli Clary. Nasz Władca jak zwykle nie ogarnia totalnie, nie wie co się dzieje, a do tego zaczyna się żalić, że jest stary. W tym samym momencie pojawia się znajomy już fanom serialu gang, czyli Vastra, Jenny, oraz ziemnior Strax. Doktor odpływa, a w międzyczasie reszta rozkminia jak uspokoić relikt przeszłości - wielkiego gada szalejącego po Londynie. Później wychodzi na jaw, że dinozaur nie jest największym problemem naszych bohaterów - będzie im dane zmierzyć się z... HA. Obejrzyjcie, to się dowiecie.
|
Oprócz twarzy Doktora, zmienił się także nieco wystrój TARDIS. |
O Capaldim w roli głównej nie mam za bardzo jeszcze zdania, podejrzewam, że podobnie będzie gdzieś do połowy sezonu. Wiem tylko, że ma chłop potencjał i nie przekreślam go póki co. Po prostu jeszcze nie ogarnął się w nowym wcieleniu. Ciekawy jest też kontrast między nim, a młodo wyglądającym Smithem. Nowy Doktor wydaje się przez to bardziej dojrzały, na pewno będzie miał inne podejście do wielu spraw. A jeśli już o wieku mówimy - niepotrzebnie w każdym dialogu bohaterów zawarto jakieś nawiązania do zupełnie nowego wyglądu Doktora. Fajnie, że wygląda na starszego, ale mam oczy, więc nie trzeba mi o tym przypominać w każdym możliwym momencie. Jeśli chodzi o sam odcinek, to był dość mało humorystyczny, starał się być poważny i spektakularny do bólu. Wyszedł dość zwyczajnie, ot, jak odcinek gdzieś ze środka sezonu. Fabuła - ciekawa. Wciąż nie mam zamiaru zdradzać kto będzie głównym schwarz charakterem, ale spór będzie toczył się o znaczenie człowieczeństwa i pytanie, gdzie stoi jego granica. I czy w ogóle da się je zdefiniować. Udział gangu bardzo miły jak na początek sezonu, bo fajnie zobaczyć jakieś znajome twarze. Plus należy się też za końcowe momenty odcinka, krótką chwilę mamy okazję pooglądać ulubieńca fandomu. No i znajdują się też nawiązania do poprzednich odcinków - na przykład do
The Bells of Saint John z sezonu 7. Nawet jeśli odcinek nie przypadł do gustu każdemu i nieco wynudziły ich takie realia i okoliczności, drugi powinien to wynagrodzić. Z zapowiedzi wynika, że ponownie będzie w tematyce sci-fi. Tymczasem zmykajcie odrabiać zaległości, a ja lecę oglądać drugi odcinek!
Into The Dalek > Deep Breath. Myślę, że ci się bardziej spodoba :)
OdpowiedzUsuńObejrzałem, bardzo fajny, recenzja na pewno się pojawi : >
Usuń