poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Thorgal Aegirsson - nie taki zwykły wiking

Komiksy były pierwszym nerdowskim medium z jakim miałem styczność. Szczęśliwym trafem, mój ojciec w moim wieku był takim samym nerdem jak ja teraz i kolekcjonował je.

Offtop: Kolekcjonowanie komiksów było kiedyś znacznie prostsze. Jeden zeszyt kosztował koło 7 złotych polskich. Obecnie cienkie zeszyty powiązane w jakieś serie usuwają się w cień na rzecz "grubych" i znacznie droższych powieści graficznych. Czy to dobry zabieg? Odpowiedzcie sobie sami.

Wracając jednak do komiksów - najpierw sięgałem oczywiście po te bardziej znane serie - Spider-Man, X-Men, Mega Marvele, a nawet Asterix i Obelix. Czytałem też Punishera, ale totalnie mnie wynudził. Ot, typek z karabinem. Na szarym końcu została mi do przeczytania jedna tylko seria - Thorgal duetu polsko-belgijskiego - rysował Grzegorz Rosiński, scenarzystował Jean Van Hamme. Nie byłem do końca przekonany do tej serii, od początku głównie nastawiałem się na te o superbohaterach, a ta akurat seria opowiadała o przygodach... wikinga. Nie sądziłem, że może się w niej dziać coś ciekawego, myślałem, że to bardziej realistyczny twór, niemalże historyczny. Dałem w końcu Thorgalowi szansę i nie pożałowałem.
Pierwsze kadry pierwszego zeszytu serii.
Jak się okazuje, to polsko-belgijskie dzieło jest serią bardzo baśniową, fantastyczną. Tak naprawdę to niewiele jest tu prawdziwej, realnej historii, właściwie ciężko ją tu w ogóle wyczuć. Akcja może się dziać właściwie gdziekolwiek, jednak ubiór bohaterów, niektóre określenia, wyrazy sugerują, że jest to najprawdopodobniej Skandynawia. Baśniowość, o której wyżej wspomniałem, jest tutaj ogromną zaletą. Każda z kolejnych przygód naszego wikinga jest inna, jest nietypowa, momentami potrafi nawet zjeżyć włos (genialna opowieść o "Alinoe", koniecznie obczajcie). Scenarzysta wielokrotnie pokusił się tutaj o sięgnięcie do mitów, podań, lub nawet o stworzenie własnych. Miejsca takie jak Kraina Olbrzymów, postacie takie jak Branka z Najwyższej Wieży lub Strażniczka Kluczy wydają się być zaczerpnięte z jakiś starych, zakurzonych tomiszczy o przygodach minionych skandynawskich herosów, a jednak wcale nie są. Świat przedstawiony jest (w swojej fantastyczności) zbudowany bardzo przekonująco, klimatycznie. Żyje własnym życiem, jest pełen magii, zagrożeń, niesamowitości i rzeczy tak dziwnych, że aż niemożliwych.
"Alinoe", czyli jeden z najciekawszych zeszytów serii.
W pewnym momencie rozpoczyna się dość długa historia o Thorgalu, który zmuszony jest udać się do krainy swych przodków. To może zabrzmieć dziwnie, ale rzeczywiście, czeka go daleka droga. Zwrot akcji, który następuje w tym momencie jest co najmniej szokujący. Mało tego, to chyba najlepszy zwrot akcji, jakiego kiedykolwiek doświadczyłem w komiksie. Powiem tylko, że zwrot ten na pewno zmieni wasze postrzeganie głównej postaci.
I właśnie, docieramy do bohaterów, a i oni są tutaj wyjątkowi. Thorgal na przykład, to bohater, z którym każdy będzie się utożsamiał. Jest prawy, odważny, nadzwyczaj mądry i sprytny. Później, gdy zakłada rodzinę, okazuje się również osobą bardzo odpowiedzialną, kochającą, opiekuńczą. Żona Thorgala, Aaricia, nie jest zwyczajną kurą domową. Owszem, gdy nie ma w domu męża, to ona zajmuje się wszystkim, pilnuje dzieci. Ale gdy trzeba, budzi się w niej duch córki wikingów, jest nieustraszona, waleczna, za wszelką cenę pragnie bronić swoich bliskich. Swoją drogą, to ona staje do walki z demonicznym Alinoe.  Jolan jest synem dwójki wyżej wymienionych. W fajny sposób została nam przedstawiona jego przemiana. Z byle chłystka zmienia się w wojownika, zbiera własną ekipę i zostaje poświęcona mu oddzielna seria. Drugim dzieckiem Thorgala i Aaricii jest Louve. Dziewczynka zdecydowanie wdała się w matkę, jest zadziorna, ciekawska, żądna przygody.
Thorgal i Aaricia.
Rysunek trzyma poziom i trzyma go przez cały czas, aż do teraz. Charakterystyczna kreska Rosińskiego jest bardzo znośna nawet po tylu latach, wszystko jest czytelne, proporcje są odpowiednio zachowane, a fantastyczne zjawiska są odpowiednio szalone i ciekawie narysowane. Scenariusz każdego zeszytu jest inny od poprzedniego, ciężko się tutaj wynudzić, bo wszystko jest całkiem inne i ciężkie do porównania ze sobą.
Jeśli znudzili się wam bohaterowie Marvela i DC - gorąco polecam Thorgala. Sam fakt, że po tylu latach wciąż gromadzi rzesze czytelników jest chyba wystarczającym dowodem. Seria obowiązkowa dla każdego fana komiksu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz