niedziela, 17 sierpnia 2014

Syberia - dlaczego jest taka magiczna?

Przyznaję, nie przepadałem za przygodówkami. Owszem, w gry grałem i gram dużo, w dodatku w prawie wszystkie gatunki, ale przygodówki nigdy mnie do siebie nie przekonywały. Wkurzała mnie ich liniowość, najczęściej powolna akcja i strasznie ciągnące się dialogi. Swego czasu, błądząc w meandrach internetu natrafiłem na wzmiankę o grze pod tytułem Syberia. Zawsze byłem zafascynowany mroźnymi, śnieżnymi klimatami, więc dałem jej szansę (mimo tego, że należała do gier przygodowych). Pomyliłem się dwa razy:
#1. Przygodówki są cool;
#2. Mroźne klimaty to zaledwie mały ułamek pierwszej części Syberii.
Okładka gry.
 Tak jak wspomniałem wyżej, gra jest typową przygodówką point 'n' click, a wydana została przez studio Microids w 2001 roku, ale prawdziwe trofeum należy się tutaj Benoitowi Sokalowi, czyli projektantowi gry. Facet zbudował tak magiczny, artystycznie czarujący, cudowny świat, że jedyne co można tu zrobić to pogratulować. Owszem, nie napisał scenariusza, nic właściwie nie programował, ale wszystko co widzimy na ekranie to jego sprawka - Sokal jest rysownikiem komiksów i autorem grafiki do gier komputerowych.
Głównym bohaterem gry jest Kate Walker, pani prawnik z Ameryki, która trafia do małego alpejskiego miasteczka Valadilene, by sfinalizować transakcję zawartą przez koncern, który reprezentuje. Rzecz dotyczy zakupu fabryki zabawek mechanicznych (automatów). Problem polega na tym, że osoba, która miała złożyć ostatni podpis umiera, a spadkobierca (bo okazuje się, że jest jeden) przebywa gdzieś w okolicach Syberii. Czyli od Szwajcarii raczej daleko.
Kościół w Valadilene. I Kate na pierwszym planie.
Uniwersytet w Barrockstadt.
Oczarowała mnie w tej grze różnorodność miejsc, które odwiedzamy. W zasadzie znajdziemy się tutaj w czterech różnych miastach (Valadilene - Szwajcaria; Barrockstadt - Niemcy; Komkolzgrad - Rosja; Aralbad - Rosja), ale każde z nich jest inne. Pierwsze jest dość stonowane, w połowie zabudowane, w połowie dziewicze, drugie jest miastem uniwersyteckim, trzecie, w mojej opinii najbardziej klimatyczne - to miejsce całkowicie opuszczone, typowo post-sowiecki kompleks przemysłowy. Natomiast Aralbad jest dość chłodnym, nieco ośnieżonym kurortem-uzdrowiskiem. Kolejną jasną stroną gry są bohaterowie. Okej, momentami dialogi są dość naiwne, mało przekonujące, masakrycznie drętwe i piękne do bólu (nie to co Still Life), ale postacie cały czas trzymają swój poziom, mają jakąś tam osobowość (może to kwestia dubbingu, że momentami bohaterowi wydają się drewniani niczym wytwór Dżepetta). Zwłaszcza od momentu pojawienia się Oskara, automatycznego maszynisty pociągu, postacie zyskują jakąś głębię i więzi między nimi są znacznie bardziej emocjonujące niż na samym początku. A że Oskar pojawia się szybko - szybko gra wskakuje na właściwe tory. Muzyka jest idealna do tego typu gry. W tle cichutko przygrywa jakiś ambient, nie za głośno, lecz w sam raz. Perfekcyjnie wpasowuje się w klimat danego miejsca. Grafika - piękna, tak jak mówiłem. Sokal wyniósł cyberrozrywkę na poziom artyzmu, to trzeba mu przyznać. Historia również jest niebanalna, momentami zaskakująca, porywająca, wzruszająca. Może i totalnie oskryptowana i na jeden raz (taka domena przygodówek), ale tego klimatu nie pobije absolutnie nic (przynajmniej w tym gatunku).


Nie bądźcie jak ja, nie kierujcie się jakimiś dziwnymi uprzedzeniami. Ja przepadałem tylko grami nieliniowymi, różnorodnymi, rzygającymi akcją. A tu się nagle okazuje, że taka Syberia, może niepozorna, ale również jest zaopatrzona w fantastyczną, porywającą historię. Jeśli lubicie napawać się przekonującym, żywym, klimatycznym światem gry - to jest gra dla was. Jeśli w fabule liczy się dla was jakaś intryga, tajemnica, dość zagmatwana, ale wciągająca historia - to wciąż jest gra dla was. Zdecydowanie polecam. Tym bardziej, że wcale nie odbiło się na niej 13 lat od premiery.

P.S.
Wpis o Syberii 2 też na pewno się pojawi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz