Tytuły seriali dla dorosłych można wymieniać godzinami - od klasycznych już
Simpsonów, poprzez średniawe momentami
Family Guy, aż po ordynarne do granic możliwości
South Park. Na pierwszy rzut oka ciężko połapać się w ogromnym natłoku pozornie identycznych i nie różniących się od siebie seriali. W całym tym zbiorze fantastycznych, tragicznych, "takichsobie" produkcji jest jedna, którą wyróżnia wiele. Mowa tu o tytułowej
Futuramie.
|
Ekipka głównych bohaterów. W skrócie - załoga Planet Express. |
Co jest takiego wyjątkowego w tymże serialu? W odcinku pilotażowym pierwszego sezonu poznajemy głównego bohatera, którego porażek będziemy świadkami przez długi czas. Jest nim Philip J. Fry, życiowy nieudacznik, dostawca pizzy, którego kariera zawodowa jest z lekka upośledzona, a i w życiu prywatnym też niespecjalnie mu się powodzi. W wyniku dziwnych zawirowań, trafia on od komory kriogenicznej i z roku 1999 przenosi się 1000 lat naprzód. Łatwo się domyślić, że nieprędko ujrzy swoje czasy i swe poprzednie życie. Od tego momentu akcja nabiera właściwego tempa i w tych oto futurystycznych realiach będzie osadzona praktycznie do końca. Niedługo potem poznajemy kolejnych członków głównej obsady, będą to: jednooka mutantka Leela; Bender, zgorzkniały robot-alkoholik; Profesor Farnsworth, jedyny żyjący krewniak Fry'a, a także Doktor Zoidberg, krabopodobny lekarz, który praktycznie nie ma zielonego pojęcia o ludzkim organizmie.
|
Kwintesencja Bendera na jednym obrazku. |
Nasi bohaterowie niedługo potem stają się pracownikami firmy
Planet Express należącej do Farnswortha, a zajmującej się przesyłem towarów między planetami. W skrócie, taki prawie
Star Trek, choć bardziej jego pastisz. Bo tak, napotkacie tu całe MASY gagów sytuacyjnych odwołujących się do nauki, do klimatów sci-fi, a nawet zwyczajnej i całkiem typowej popkultury. Motywy takie jak roboty-narkomani podłączający sobie wtyczkę będą tu na porządku dziennym. Bohaterowie są świetnie nakreśleni, mają swoją osobowość i zdecydowanie wzbudzają sympatię. Nawet kapitan Zapp Brannigan, z lekka zniewieściały kapitan-nieudacznik. Humor stoi tu na najwyższym możliwym poziomie, choć momentami sięga dna, jakby to była typowa cecha seriali animowanych dla dorosłych. Realia, w których osadzona została akcja sprawiły, że jest to moja ulubiona kreskówka tego typu. Wyłamuje się z tej nużącej już konwencji życia codziennego, użytej na przykład w
Family Guy. Kreska w ogóle nie zestarzała się od 1999, a najnowsze odcinki wywodzą się z ubiegłego roku, więc na pewno nie odrzuci was warstwa wizualna. Głosy podłożone są bezbłędnie, zwłaszcza Bender rzuca się w uszy ze swymi sarkastycznymi docinkami i absolutnie przepitym głosem.
Futurama to serial, z którym powinien zapoznać się każdy maniak fikcji naukowej, niekoniecznie w tym całkowicie poważnym wydaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz