środa, 8 października 2014

O prozie Stephena Kinga słów kilka.

Gdyby w tym momencie dano mi książkę Kinga, jednak nie wiedziałbym kto jest jej autorem i na podstawie stylu, w jakim została napisana, miałbym odgadnąć kto ją napisał - nie miałbym najmniejszego problemu z określeniem tego. Myślę, że większość osób (nawet te, które nie czytają jego książek) ma świadomość tego, że człowiek ten wykształcił wyjątkowy, niesamowicie kunsztowny (jak na literaturę typowo mainstreamową) styl, który:
a) jest ciężki do podrobienia;
b) jest łatwy do rozpoznania;
c) współcześnie stanowi wzorzec dla wielu początkujących (i nie tylko) pisarzy.
Jestem przekonany, że tytułów takich jak Miasteczko Salem, Christine, Cmętarz Zwieżąt, czy sławetna Mroczna Wieża, nie trzeba wymieniać.

Pisanie w superlatywach odłóżmy na bok, bo, co oczywiste, jego proza nie jest bez wad. W mojej opinii pisze on bardzo nierówno. Prawdę mówiąc, jego wyjątkowy styl odczuwalny jest niemalże w każdej książce z jego stajni, jednak często książki są schematyczne, powtarzają ten sam wzór prowadzenia fabuły, lub są całkowicie absurdalne i dziwaczne (w tym śmiesznym stylu). W żadnym wypadku nie mogę odmówić pomysłowości zawartej w wodzeniu czytelnika za nos, zaskakiwaniu go totalnie niespodziewanymi rozwiązaniami, podejmowania pewnej gry z odbiorcą. Problem polega na tym, że wielokrotnie łapałem się na "przewidywaniu" kolejnych wydarzeń w książce, zwyczajnie kierując się schematem z innej. Być może mieliście szczęście i trafiliście na bardziej odmienne jego książki, ja jednak miałem "pecha".

Zostawmy na razie wady w spokoju. Wracając do dobrych książek - ich przodująca cecha jest taka, że są BARDZO dobre. Naprawdę, jak już Kingowi udaje się wbić we właściwy rytm, to wszystko dąży do najczęściej całkowicie satysfakcjonującego końca. Za przykład mogę tu podać Cmętarz Zwieżąt (nie regulujcie odbiorników) - jest to moja ulubiona książka autora. Cenię ją za niesamowity klimat, którym przesiąka od pierwszych stron, wylewający się "grobowy" klimacik, fajnie przeplecione wątki typowo realistyczne z fantastycznymi, a nawet za obecność subtelnych, choć stosunkowo istotnych wątków plemiennych, rytualnych. Zakończenie na długo zostało w mojej głowie. Może właśnie to był mój problem. Może pierwsza książka Kinga, którą przeczytałem, była zbyt dobra i wyśrubowała we mnie oczekiwania niemożliwe do zaspokojenia. Hmm...

Wyżej wspomniana Mroczna Wieża również należy do moich ulubionych książek, a raczej serii książek. Saga o rewolwerowcu Rolandzie i reszcie gromadki zmagających się z przeciwnościami losu w post-apokaliptycznym świecie nie mogła się nie udać. Zwłaszcza, że seria ta łączy wszystkie możliwe uniwersa, motywy, a także najlepsze rozwiązania zakwitłe kiedykolwiek w przepełnionym fantazją umyśle Stephena Kinga.

Łatka najlepszego pisarza zajmującego się grozą pasuje do niego, jednak tylko (lub "aż") połowicznie. Zamykanie twórczości tego autora w szufladzie z naklejką "groza", jest zwyczajnie krzywdzące. King potrafi zbudować wspaniałą i intrygującą fabułę nie uciekając się tutaj do straszenia czytelnika w jakikolwiek sposób. Równie dobrze można przypisać mu miano dramaturga, ewentualnie fantasty-pisarza.

Wysokie noty dotyczące jego książek o czymś świadczą i gwarantuję, że w jego twórczości każdy znajdzie coś dla siebie (no, może poza dziećmi). Pomijając kilka tytułów, które niczym mnie nie zaskoczyły i zwyczajnie wynudziły, styl Kinga jest jedyny w swoim rodzaju, momentami obsceniczny, jednak do bólu naturalny, obrazowy. Dla mnie już chyba na zawsze pozostanie niedoścignionym wzorcem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz